/.../ Toczy się obecnie walka o ,,upodmiotowienie'' członków rozmaitych grup społecznych, których prawa były do tej pory ignorowane i bezwiednie deprywowane, gdyż w społecznej świadomości nie do końca uznawani byli oni za suwerenne podmioty. Dzisiaj uwaga opinii publicznej koncentruje się na respektowaniu prawa do wolności wyrażania własnych poglądów oraz prawa do bycia traktowanym na równi z innymi członkami społeczeństwa grup dotychczas ,,upośledzonych'' . Obserwujemy mianowicie procesy ,,zrównania szans'' kobiet, dzieci, mniejszości narodowych i etnicznych, pacjentów psychiatrycznych, osób o odmiennych orientacjach seksualnych, więźniów itp. Na tej samej zasadzie podejmuje się również walkę o ,,upodmiotowienie'' i ,,zrównianie szans'' osób z upośledzeniem umysłowym.
,,Upośledzenie w społecznym zwierciadle'' E.Zakrzewska-Manterys.
Jeśli w naszej rodzinie pojawiła się osoba niepełnosprawna intelektualnie, jeśli z racji zawodu czy zwykłej chęci pomagania (bywa, że idzie to w parze:) jesteśmy z nimi blisko, to na ogół stajemy się częścią ruchu który, co prawda ze względu na skalę, stawia sobie różne cele szczegółowe, ale cel główny ma jeden: dąży do tego by osoby niepełnosprawne nie były marginalizowane by miały możliwość wykorzystania w pełni tego potencjału jaki im został dany, by mogły cieszyć się życiem, bez względu na to na jakie ograniczenia skazał ich los. Zaskakujące, że poprzez kontakt z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie możemy doświadczyć czegoś niezwykłego. Bo jak mówi Jean Vanier:
Spotkanie osób z upośledzeniem zmusza człowieka do konfrontacji z własnymi słabościami, ograniczeniami, zranieniami, które na co dzień są starannie ukrywane. Te ukryte rany są źródłem wielu niepokojów, z nich bierze się pragnienie władzy, posiadania, trudności w kontaktach z innymi, agresja. Osoby z upośledzeniem mogą nam pomóc uleczyć nasze wewnętrzne zranienia, odnaleźć w sobie ,,serce dziecka''.
,,Najgłębsze pragnienie osób niepełnosprawnych intelektualnie nie dotyczy zarabiania pieniędzy, posiadania władzy, czy osiągnięcia sukcesu społecznego. Ich wielki krzyk, wielkie wołanie jest wołaniem o więź: „Czy mnie kochasz? Czy mnie akceptujesz?”.
To pozwala , tym którzy są obok nich spojrzeć również na własne życie. Bliskość osób niepełnosprawnych może pomóc i nam ustawić właściwą hierarchię w swoim życiu.
/.../ Inaczej wyglądają narodziny dziecka upośledzonego.
Zamiast radosnego świętowania panuje wokół niego smutek i rezygnacja. Gratulacje gości przypominają kondolencje. Znajomi często zamieniają się w ,,przyjaciół Hioba'', którzy niechcący ranią zamiast pocieszać. W istocie, jest to okres żałoby po cudownym, ,,wymarzonym'' dziecku, które miało się narodzić. Ten okres może przedłużyć się na całe życie, choć wcale nie musi tak być. W pierwszym momencie pomocą okazuje się to wszystko (modlitwa, medytacja, co odrywa nas od własnego ,,ja'', obciążonego poczuciem krzywdy/.../ Okres ,,żałoby'' ustępuje radosnej krzątaninie. A dziecko, mimo swoich skośnych oczek Downa, może stać się tym właśnie wymarzonym w okresie ciąży niemowlęciem/.../ radosne napięcie towarzyszące jego postępom nigdy się nie kończy. Bo wszystko, co umie zrobić takie dziecko jest nadzwyczajne./.../
Wszystko się liczy podwójnie: pierwszy uśmiech, pierwsze słowa, nawet pierwsze kłamstwa! Każde osiągnięcie jest darem losu. Żeby móc się nim cieszyć, trzeba jednak przyznać najpierw, że nic nam się nie należy: ani zdrowie, ani powodzenie, ani ,,udane'' dzieci. Jak powiedział Janusz Korczak - dziecko nie jest biletem loteryjnym w wielkiej grze losu. Zdolność do przeżywania szczęścia musi być ufundowana na świadomości niesentymentalnej /.../
Radość z osiągnięć dziecka upośledzonego jest możliwa tylko wtedy, gdy cieszy się ono pełną akceptacją po prostu dlatego, że jest. Zamiast na siłę ciągnąć dziecko w ,,normalność'', można starać się przeniknąć do jego świata, zrozumieć reguły jego myślenia i odczuwania. Nie należy porównywać swego dziecka z innymi, trzeba odrzucić normy wzrostu, iloraz inteligencji. W przestrzeni wewnętrznej czas nie istnieje - liczy się tylko miłość.